środa, 7 stycznia 2015

Inka 1946. Ja jedna zginę.



Inka, Teatr TV

/Halina Kornafel/

Spektakl teatru telewizji wyreżyserowany jest przez Natalię Koryncką–Gruz.
Wybrałam do zrecenzowania właśnie ten spektakl ponieważ historia głównej bohaterki Danuty Siedzikówny poruszyła mnie do głębi serca, a także dlatego iż zawiera on treści patryjotyczne, które również dla mnie są bardzo ważne.
Przedstawienie to po raz pierwszy zobaczyłam w teatrze telewizji, o ile sobie przypominam emisja spektaklu odbyła się z okazji dnia niepodległości mniej więcej dwa lata temu, a dla jego przypomnienia obejrzałam ten spektakl po raz kolejny na youtube kilka dni temu.
Scenarzystą spektaklu był Wojciech Tomczyk, Muzykę skomponował Paweł Szymański, spektakl jest w typie dramaty filmowego, premiera spektaklu odbyła się 22 stycznia 2007 roku na Scenie Faktu Teatru Telewizji i został on zagrany w języku polskim.
Główną rolę Danuty Siedzikówny / Iny Zalewskiej zagrała Karolina Kominek – Skuratowicz debiutując po raz pierwszy na ekranie.
Pozostałe role zagrali między innymi: Michał Kowalski jako Stawicki czyli główny śledczy który przesłuchiwał Inkę, a także Kinga Prejs jako dziennikarka zbierająca informacje na temat historii Inki, i która chciała zrobić film dokumentalny na ten temat, oraz Lech Mackiewicz jako Jerzy, był on osobą która bardzo dużo wiedziała na temat wydarzeń związanych z Inką.
Sztuka ukazuje zdarzenia , które rozegrały się pod koniec II Wojny Światowej na przełomie roku 1945 / 1946r. kiedy to władze w drugiej RP. Przejął Związek Radziecki ustanawiając nad Polską władzę komunistyczną.
Władze te podporządkowane Rosji postanowili zlikwidować wszystkich przeciwników nowego porządku, między innymi Armię Krajową, Kościół Katolicki oraz tych wszystkich partyzantów, którzy ukrywali się po lasach i stawiali im zbrojny opór.
Główna bohaterka Danuta Siedzikówna urodziła się w Guszczewinie 3 września 1928 mieszkała w Narewce na Podlasiu i pracowała jako kancelistka w służbie leśnej, była córką Eugenii z Tymińskich herbu Prus III, zamordowanej przez gestapo i Wacława Siedzika, leśniczego który był żołnierzem w armii Andersa, zmarł w Teheranie w 1043 roku, miała dwie siostry i babcię która się nimi opiekowała.
Po zamordowaniu przez gestapo jej matki, razem z siostrą Wiesławą wstąpiła do AK (przysięgę złożyła w grudniu 1943 lub na początku 1944), gdzie odbyła szkolenie medyczne.
W czerwcu 1945 aresztowana za współpracę z antykomunistycznym podziemiem przez grupę NKWD, Została uwolniona z konwoju przez operujący na tym terenie patrol wileńskiej AK Stanisława Wołoncieja „Konusa” (podkomendnych „Łupaszki”), następnie jako sanitariuszka podjęła służbę w oddziale „Konusa”, a potem w szwadronach por. Jana Mazura „Piasta” i por. Mariana Plucińskiego „Mścisława”.
Po śmierci „Żelaznego”, zabitego podczas obławy UB 28 czerwca 1946, została wysłana przez jego następcę, ppor. Olgierda Christę „Leszka” po zaopatrzenie medyczne do Gdańska. Tam, rankiem 20 lipca 1946, w mieszkaniu przy ul. Wróblewskiego 7 we Wrzeszczu, w jednym z lokali kontaktowych V Brygady Wileńskiej, których adres zdradziła ujęta wcześniej przez bezpiekę Regina Żylińska-Mordas, łączniczka Szendzielarza, która poszła na współpracę z UB, „Inka” została aresztowana.
Została skazana na śmierć 3 sierpnia przez sąd kierowany przez mjr. Adama Gajewskiego i zastrzelona wraz z Feliksem Selmanowiczem pseudonim „Zagończyk” przez dowódcę plutonu egzekucyjnego ppor. Franciszka Stawickiego 28 sierpnia 1946 wraz z Feliksem Selmanowiczem ps. „Zagończyk”, w więzieniu w Gdańsku.
Mimo, że w plutonie egzekucyjnym było dziesięć osób i żołnierze stali w odległości trzech metrów od skazanych, Inka była tylko draśnięta. Egzekucji dokończył Stawicki.
Po mimo tego, że Inka była bita i torturowana nie powiedziała co mogłoby obciążać ludzi z Armii Krajowej, została ona obciążona fałszywymi zarzutami ludzi z UB.
Oskarżenie było całkowicie absurdalne. Ince zarzucono osobisty udział w zastrzeleniu funkcjonariuszy UB i MO podczas starcia koło miejscowości Podjazdy z oddziałem Łupaszki, a nawet wydawania rozkazów, pomimo że była jedynie sanitariuszką oddziału. Nie brano pod uwagę nawet jej wieku (była nieletnia) a nawet sąd uznał ten fakt jako okoliczność obciążającą. Rozbieżności w zakresie jej udziału w starciu pomiędzy partyzantami a UB i MO pojawiły się zresztą w zeznaniach samych milicjantów. Jedni zeznawali, że Inka strzelała i wydawała rozkazy, a inni, że nie. Jeden z milicjantów przyznał nawet, że Inka udzieliła mu pierwszej pomocy, gdy został ranny. Ostatecznie nawet stalinowski sąd stwierdził, że Inka nie brała bezpośredniego udziału w zabójstwach.
Mimo to wymierzył jej karę śmierci.
W dokumentach zachowanych w archiwum IPN znajduje się „Prośba o łaskę” do „Obywatela Prezydenta”, czyli Bolesława Bieruta, napisana 3 sierpnia 1946 r. Została zredagowana przez obrońcę „Inki” z urzędu, Jana Chmielowskiego. Pisana jest w pierwszej osobie („Ja, Danuta Siedzikówna”). Nie została jednak podpisana przez „Inkę”, tylko przez Chmielowskiego. „Inka” odmówiła, ponieważ w tekście Chmielowski pisał o jej kolegach z oddziału jako o „bandzie”. W grypsie do sióstr Mikołajewskich z Gdańska, krótko przed śmiercią, „Inka” napisała: Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się, jak trzeba. Po śmierci rodziców babcia była jej szczególnie bliska, opiekowała się jej siostrami: Wiesią i Irenką.
Żaden z jej oprawców nie został ukarany.
W roku 2006 Danuta Siedzikówna została zrehabilitowana i pośmiertnie uhonorowana Krzyżem Komandorskim Orderu Orła Białego a jej imieniem nazywane są szkoły, parki i stawiane są na jej cześć pomniki.
Osobiście Inka bardzo mi zaimponowała, ponieważ mimo rozlicznych tortur i poniżeń dochowała wierności przysiędze i wolała sama zginąć niż pozwolić by UB i NKWD skrzywdziło innych, jej ostatnie słowa to „NIECH ŻYJE POLSKA” oraz „NIECH ŻYJE ŁUPASZKO”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz