sobota, 9 marca 2013

Każda śmierć naturalna jest kompromitująca /Emil Cioran/

Teatr W. Horzycy w Toronto

/Pietro Giorgio/


Nie chciałbym przynudzać znów i pisać o tym, jak to byłem w teatrze i tym miejscem i sztuką zachwyciłem się lub nie zachwyciłem i widziałem przedstawienie, które mi się podobało lub nie podobało, ale coś powiedzieć na ten temat muszę (lub nie muszę), więc tak: jestem w teatrze imienia pana Horzycy... Pana Wilama Horzycy ...w Toronto, duża scena, miejsca może bez rewelacji, ale to nie jest aż tak istotne; wieczór zapowiada się ciekawie... Gasną światła, na scenie pojawia się Laczek BOBICZEK!
...i jego stara matka, która już w tej samej scenie umiera.
Dalsza rodzina przygotowuje się do ślubu córki, a tu nagle łups! Panią starszą trzeba pochować godnie i wejść tymczasem w okres żałoby i lamentu. Sytuacja staje się beznadziejna: na wesele czekali latami, kurczaki już przygotowane, gości miało być  podobno 400!  
Zdruzgotany Bobiczek ma teraz Wielką Życiową Misję ? zorganizować pogrzeb matki... ale to jeszcze nic! Musi resztę rodziny odwieść od wesela i ściągnąć ich wszystkich na cmentarz, co nie jest już takie łatwe. Rodzina broni się rękami i nogami, jak tylko może, przed Śmiercią i ucieka przed Czterdziestoletnim Kawalerem (Laczek Bobiczek miał tylko matkę) byle dalej, byle ocalić ślub... bo po to się narodzili, żeby wydać Welwecję za mąż... I tak dalej, i tak dalej... Żeby było śmieszniej do całej tej burleski dochodzą jeszcze dwaj szaleni biegacze gimnastykujący się codziennie rano w jaskrawo żółto-pomarańczowych kostiumikach, których życie trwa o 10 lat więcej niż gdyby nie biegali :D Zagmatwałem zbytnio mój wywód? Trudno...Już tego nie zobaczycie (albo zobaczycie), bo TEN teatr zdjął z repertuaru to przedstawienie... po prostu ze starości, dlatego staram się przybliżyć pokrótce: o co chodzi?
Szczerze? To nie był mój pierwszy raz! Widziałem ten spektakl 3 dni po premierze, a teraz po raz drugi - w dniu pożegnania tytułu (2 i pół roku później). Ciekawe, przyznam, doświadczenie, bo można zauważyć pewne zmiany. Przede wszystkim w obsadzie - w ostatnim czasie instytucja, z powodu braku kasy, pozbyła się kilku aktorów, kto inny sam zrezygnował i tak oto w obsadach kilku sztuk trzeba było wstawić dublerów. Czy na korzyść? Trudno stwierdzić... 
Ogólnie rzecz biorąc sztuka Hanocha Levina o śmierci i uciekaniu przed nią, o usilnym dopięciu swego i walce o pewne życiowe priorytety jakoś szczególnie, nad wyraz mnie nie pochłonęła. Miałem półtorej godziny odprężenia i relaksu przy spektaklu, który tematy poważne (wręcz Śmiertelnie poważne) ukazał w sposób lekki i groteskowy. Ale żeby podtrzymać Wasze zainteresowanie...
...Ciąg Dalszy Nastąpi ;P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz