środa, 23 grudnia 2015

Matka Polka zdetronizowana



Matka Polka Teatralna. Konkurs
DDK Węglin
/Maria Wesołowska /

            Każda matka ma chwile, kiedy chciałaby się wystrzelić w kosmos. Każdej matce, chociaż żadna się do tego nie przyzna, przynajmniej raz w życiu przeszło przez myśl, żeby wrzeszczące wniebogłosy dziecko wyrzucić przez okno.
            Taki oto cytat z wypowiedzi jednej z bohaterek opatrywał zaproszenie na spektakl Matka Polka Teatralna. Konkurs, który miał się odbyć w Dzielnicowym Domu Kultury Węglin 1 grudnia br. Spostrzeżenie kontrowersyjne, na pewno przykuwające uwagę, mnie jako mamę małych dzieci paradoksalnie zachęciło do wybrania się na przedstawienie.
Paradoksalnie, bo w naszym społeczeństwie, gdzie kult Matki Polki ma ugruntowaną w świadomości pozycję, przyznanie się do jakichkolwiek negatywnych emocji związanych z macierzyństwem zakrawa o brawurę, niechybnie prowadzącą do utraty wizerunku.

Czasopisma, telewizja śniadaniowa, a nawet obce osoby (sic!) spotkane w autobusie czy sklepie bombardują nas dobrymi radami jak być dobrą, jeszcze lepszą, idealną matką. Reklamy produktów dla niemowląt i małych dzieci przedstawiają sielską wizję matki, której opieka nad dzieckiem nie męczy, ba – ona ją napędza, bo jakaż w tym świecie inna radość jeśli nie „ufne oczy twego maleństwa”. Przesłanie, jakie z nich płynie to „szczęśliwe dziecko to szczęśliwa mama”. Natomiast zakorzeniony w kulturze wizerunek „Matki” (żywicielki, opoki, świętej) to temat na oddzielną pracę. Na tym tle wyjątek ze spektaklu Matka Polka Teatralna uderzył mnie swoją autentycznością. Aktualnie w Polsce „taki mamy klimat”, że matki zaczynają zabierać głos. Publicznie. I mówić jak jest (i że wcale nie tak cukierkowo-kolorowo). Postanowiłam więc sprawdzić czy, także na deskach teatru, matce z krwi i kości udało się zrzucić z piedestału monumentalną Matkę Polkę i przemówić ludzkim głosem.
            Parking przez DDKiem pełen. Kolejka po bilety. Sala widowiskowa, nie tak duża wprawdzie, została wypełniona do ostatniego miejsca. W większości ludzie około trzydziestki, a więc, statystycznie przynajmniej, młodzi rodzice, przewaga kobiet, kilka z nich kojarzę z klubu mam. Wygląda na to, że nie tylko mnie zachęcił cytat z zaproszenia, a może to wysoka pozycja w rankingu lubelskich przedstawień teatralnych (wg tygodnika Proscenium) lub entuzjastyczne recenzje po majowej premierze? Atmosfera oczekiwania. Szmer, wreszcie cisza. A na scenie... na początku była ciemność. A potem z tej ciemności z krzykiem wyłoniło się 5 kobiet. I się zaczęło. Nie chciałabym dokonać tu „herezji parafrazy”, odpuszczę więc sobie streszczanie przebiegu przedstawienia. Zdradzę tylko, że opiera się ono na groteskowej formule telewizyjnego show, konkursu na najlepszą matkę, w którym kobiety gotowe są stracić i swoją godność i tożsamość w imię wzorcowej realizacji projektu Macierzyństwo. Publiczność wyje ze śmiechu, ale robi się trochę strasznie kiedy uświadomimy sobie, że absurdalne wypowiedzi i akrobacje bohaterek to nie wytwór wyobraźni reżysera tylko faktyczne doświadczenia tysięcy kobiet, oczywiście przerysowane, ale czy aż tak bardzo? Absurd goni absurd, jest zabawnie (na ogół), poważnie (chwilami), nawet wzruszająco (znienacka). Napięcie narasta, by wreszcie wybuchnąć w finałowym „kathartycznym szale 'nicniemuszenia'” (by użyć słów dr hab. Iriny Lappo ), kiedy widowisko wymyka się spod kontroli prowadzącego. I to oczyszczające doznanie udziela się także mnie, znającej z autopsji poruszane w spektaklu problemy. Jak sądzę, siła Matki Polki Teatralnej polega właśnie na wspólnocie doświadczeń. Niezaprzeczalnie, właśnie dzięki temu spektakl fantastycznie realizuje terapeutyczną funkcję sztuki. Może stać się impulsem dla kobiet, by wyjść z cienia i bez wstydu wypowiedzieć wyzwalające wyznanie: „Bycie matką sprawia, że... Jestem zmęczona/ Nie daję rady/ Mam dość.” Jednocześnie nie neguje pozytywnych stron macierzyństwa, wręcz akcentuje je, zręcznie unikając przy tym patosu dzięki wykorzystaniu nagrań audio autentycznych wypowiedzi kobiet.
            Matka Polka Teatralna. Konkurs to propozycja lekka, komediowa, a w głębszej warstwie niosąca bez nadęcia głębsze przesłanie. To sztuka społecznie zaangażowana, odważna, wyrastająca z realnych potrzeb i do bólu prawdziwa. Można mieć wątpliwości czy przeznaczona dla każdego odbiorcy. Jednak jedno jest pewne: nie jest to modernistyczne „l'art pour l'art”. I za to ode mnie wielkie oklaski.

Matka Polka Teatralna. Konkurs
DDK Węglin
pomysłodawca projektu: Mateusz Nowak
opieka artystyczna: Joanna Lewicka, Katarzyna Tadeusz
scenariusz, scenografia, kostiumy: zespół
występują: Urszula Antończuk-Grab, Aleksandra Igras, Agnieszka Jackowska-Mazur, Mateusz Nowak, Magdalena Szubielska, Marta Wysocka
koordynatorka projektu: Dorota Lesiak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz