/Ewa Jemioł/
Kilka dni temu miałam okazję zwiedzać warszawskie CN
Kopernik. Atrakcji tam co niemiara. O wielu z nich słyszałam wcześniej. Zaskoczeniem był afisz
wiszący niedaleko wejścia zapraszający na spektakl. Bez większego zastanowienia weszłam do sali.
Przed rozpoczęciem przedstawienia jeden z pracowników
Centrum w paru zdaniach objaśnił, co będziemy mieli okazję zobaczyć. Otóż w tej sztuce zagrają
roboty. Brzmi jak fantastyka naukowa? Poniekąd tak właśnie było.
of Many Dimensions, w którym Kwadrat z krainy Płaszczaków
wyrusza w podróż do trzeciego wymiaru. Tutaj historię tę wykorzystuje stryj Edwin, który
tłumaczy dzieciom, Tomkowi i Zosi, istotę trzech wymiarów. Jego „wykład” uzupełniają
nieskomplikowane, kolorowe prezentacje multimedialne.
Tajemnica pustej szafy, czyli duchy z czwartego wymiaru jest
spektaklem edukacyjnym, niezwykle ciekawym także dla dorosłych. W obrazowy i przystępny sposób
wyjaśnia, czym jest szerokość,długość i wysokość, oraz próbuje przedstawić teorię
czwartego wymiaru.
Roboty są ładne. Nie mam pojęcia, z czego zostały zbudowane
ani jak dokładnie działają, ale prezentowały się bardzo efektownie. Część robotycznego
oporządzenia jest doskonale widoczna, ponieważ maszyny nie posiadają kostiumów. Obudowane są
jedynie częściowo: mają głowę, klatkę piersiową, ramiona, miednicę i uda, które są wykonane z
nieco przezroczystego materiału. Właśnie te fragmenty „ciała” robotów są podświetlane, dzięki czemu
dobrze widać ich postacie w ciemnym pomieszczeniu. Jednak światło to było zbyt jasne i
tworzyło za duży kontrast z czarnym otoczeniem, przez co po jakimś czasie zaczęły boleć mnie
oczy.
Ruchom maszyn towarzyszył charakterystyczny
chrzęszcząco-syczący dźwięk, który na początku nieco rozpraszał. Dopiero po jakimś czasie, kiedy akcja
całkowicie mnie zaabsorbowała, przestało mi to przeszkadzać.
Funkcję scenografii pełnił wyświetlany na tylnej ścianie
sceny slajd przedstawiający szafę (lub komodę, trudno orzec), która odgrywa niebagatelną rolę w
przedstawieniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz