poniedziałek, 12 maja 2014

Comber z jelenia



Sen nocy letniej, Teatr im. Juliusza Osterwy w Lublinie, 160 min

/Magdalena Bakaj/
(Nie)banalna historia miłosna, szczypta pikanterii, odrobina rubasznego humoru, łyżeczka tragizmu, flirt z współczesną kulturą popularną i słodkie zapomnienie się w erotycznej wizji klasycznego romansu — reżyser spektaklu (Artur Tyszkiewicz) doskonale wie, jakich „przypraw” użyć, by skomponować idealną kulturalną potrawkę.

Sztuka, z każdym kęsem przywodzi na myśl kolorowy misz-masz wątków współczesnych z tradycją i oryginałem. Czwórka młodych i urodziwych bohaterów: delikatni — Hermia (Halszka Lehman) i Lizander (Paweł Kos) oraz cyniczni i zadziorni — Helena (Marta Sroka) i Demetriusz (Daniel Salman), w skutek zabawy Elfów czarem miłości i pomyłek szalonego Puka (rewelacyjny Przemysław Stippa), popada w uczuciowe tarapaty. Leśne ostępy stają się areną tragikomicznej walki o ukochanych. W romantycznej matni ucierpiała nie tylko złota młodzież, ale i przyszła para królewska: Tezeusz (Krzysztof Olchawa) i Hipolita (Hanka Brulińska) oraz władczyni leśnych duszków, Tytania (Joanna Morawska), na której zemścić chciał się niedoceniany małżonek, Oberon (Roman Kruczkowski). Splot nieprawdopodobnych pomyłek prowadzi do uroczego galimatiasu, z którego wyjście upatruje się tylko w interwencji Króla Elfów. A wszystko to łączy się z akcją niejako w drugim planie – rozbrajająco zabawnymi przygotowaniami pewnej trupy aktorskiej, powstałej zupełnie z przypadku, mającej uświetnić królewskie zaślubiny swoim spektaklem.
Choć kanwę i główne danie przedstawienia (w postaci wytwornego tortu wiedeńskiego) stanowią zmagania ateńskiej młodzieży z miłosnymi psikusami Elfów, na szczególną uwagę zasługuje postać samego Puka (wisienka na tymże torcie). Stippa wykreował osobę duszka na nieobliczalną i pozbawioną wszelkich zahamowań. Puk bez skrupułów igra z uczuciami bohaterów spektaklu, miesza w ich życiu i inicjuje śmiałe erotyczne tańce, rodem z orszaków bachantek i satyrów. Jego sylwetka przywodzi na myśl kapryśnego chochlika, który pragnie zabawić się losem innych, bez żadnych konsekwencji. Ale, w tym przypadku, nie mam mu tego za złe, gdyż jego poczynania na scenie oczarowują widza od pierwszej chwili. Należy wspomnieć również o komicznych przygodach pewnego robotnika-aktora, który w wyniku żartu zamienił się w... osła i został kochankiem Tytanii.
Na uwagę zasługują też stroje bohaterów (szkolne i wojskowe mundury) symbolizujące sztywne formy i konwenanse, w których przyszło żyć człowiekowi. Scena leśnego tańca ateńskiej młodzieży przywodzi na myśl rytuał wyzbycia się tych ograniczeń i wreszcie odczucie pierwotnej wolności, dla ciała i zmysłów. Natomiast scenografia, choć nieco uboga, spełnia swoje zadanie i przenosi nas w mroczną zieleń puszczy, gdzie czai się dzikość.
Szekspirowski Sen nocy letniej, w niecodziennej interpretacji Artura Tyszkiewicza, niewątpliwie jest spektaklem, który nie pozwoli nudzić się widowni, a nawet może doprowadzić do łez, ze śmiechu. I, mimo że możemy doświadczyć dzięki niemu brutalnego zderzenia z realnym poglądem na miłość i związki międzyludzkie w ogóle, przedstawienie zdecydowanie nastraja pozytywnie. Jest to, podobnie jak comber z jelenia dla podniebienia, doskonałe teatralne danie dla zmysłów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz