Sen nocy letniej, Teatr im. Juliusza Osterwy w
Lublinie, 160 min
/Magdalena Bakaj/
(Nie)banalna
historia miłosna, szczypta pikanterii, odrobina rubasznego humoru, łyżeczka
tragizmu, flirt z współczesną kulturą popularną i słodkie zapomnienie się w
erotycznej wizji klasycznego romansu — reżyser spektaklu (Artur Tyszkiewicz)
doskonale wie, jakich „przypraw” użyć, by skomponować idealną kulturalną
potrawkę.
Sztuka,
z każdym kęsem przywodzi na myśl kolorowy misz-masz wątków współczesnych z
tradycją i oryginałem. Czwórka młodych i urodziwych bohaterów: delikatni —
Hermia (Halszka Lehman) i Lizander (Paweł Kos) oraz cyniczni i zadziorni —
Helena (Marta Sroka) i Demetriusz (Daniel Salman), w skutek zabawy Elfów czarem
miłości i pomyłek szalonego Puka (rewelacyjny Przemysław Stippa), popada w
uczuciowe tarapaty. Leśne ostępy stają się areną tragikomicznej walki o
ukochanych. W romantycznej matni ucierpiała nie tylko złota młodzież, ale i przyszła
para królewska: Tezeusz (Krzysztof Olchawa) i Hipolita (Hanka Brulińska) oraz
władczyni leśnych duszków, Tytania (Joanna Morawska), na której zemścić chciał
się niedoceniany małżonek, Oberon (Roman Kruczkowski). Splot nieprawdopodobnych
pomyłek prowadzi do uroczego galimatiasu, z którego wyjście upatruje się tylko
w interwencji Króla Elfów. A wszystko to łączy się z akcją niejako w drugim
planie – rozbrajająco zabawnymi przygotowaniami pewnej trupy aktorskiej,
powstałej zupełnie z przypadku, mającej uświetnić królewskie zaślubiny swoim
spektaklem.
Choć
kanwę i główne danie przedstawienia (w postaci wytwornego tortu wiedeńskiego)
stanowią zmagania ateńskiej młodzieży z miłosnymi psikusami Elfów, na
szczególną uwagę zasługuje postać samego Puka (wisienka na tymże torcie).
Stippa wykreował osobę duszka na nieobliczalną i pozbawioną wszelkich
zahamowań. Puk bez skrupułów igra z uczuciami bohaterów spektaklu, miesza w ich
życiu i inicjuje śmiałe erotyczne tańce, rodem z orszaków bachantek i satyrów.
Jego sylwetka przywodzi na myśl kapryśnego chochlika, który pragnie zabawić się
losem innych, bez żadnych konsekwencji. Ale, w tym przypadku, nie mam mu tego
za złe, gdyż jego poczynania na scenie oczarowują widza od pierwszej chwili.
Należy wspomnieć również o komicznych przygodach pewnego robotnika-aktora,
który w wyniku żartu zamienił się w... osła i został kochankiem Tytanii.
Na
uwagę zasługują też stroje bohaterów (szkolne i wojskowe mundury) symbolizujące
sztywne formy i konwenanse, w których przyszło żyć człowiekowi. Scena leśnego
tańca ateńskiej młodzieży przywodzi na myśl rytuał wyzbycia się tych ograniczeń
i wreszcie odczucie pierwotnej wolności, dla ciała i zmysłów. Natomiast
scenografia, choć nieco uboga, spełnia swoje zadanie i przenosi nas w mroczną
zieleń puszczy, gdzie czai się dzikość.
Szekspirowski
Sen nocy letniej, w niecodziennej
interpretacji Artura Tyszkiewicza, niewątpliwie jest spektaklem, który nie
pozwoli nudzić się widowni, a nawet może doprowadzić do łez, ze śmiechu. I,
mimo że możemy doświadczyć dzięki niemu brutalnego zderzenia z realnym poglądem
na miłość i związki międzyludzkie w ogóle, przedstawienie zdecydowanie nastraja
pozytywnie. Jest to, podobnie jak comber z jelenia dla podniebienia, doskonałe
teatralne danie dla zmysłów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz