niedziela, 11 maja 2014

Nieżydowski Dybuk



Dybuk, reż. A. Holland, Teatr TV
/Ewellina Smalec/
            Teatr telewizji wyreżyserowany przez Agnieszkę Holland dla Telewizji Polskiej, swoją premierę miał 22 listopada 1999 roku. Co skłoniło  Holland do wystawienia dramatu An-Skiego? Jak sama mówi: "Trady­cja żydowska jest częścią mojej osoby"[1], dodaje też, że swoją ekranizacją Dybuka chciała: „ niejako dla ce­lów edukacyjnych pokazać autentycz­ny żydowski folklor i autentycznych Żydów, którzy nie są ani malowniczy, ani kuriozalni, ani dobrzy, ani źli"[2].
            Scenografia oraz kostiumy są niewątpliwie imponujące i w zasadzie wiernie oddają przestrzeń żydowską z początku XX wieku. Oczekiwania i chęci jednak przerosły reżyserkę. Dybuk w jej adaptacji został „odarty” z żydowskości. Rola głównej bohaterki – Lei, w którą wcieliła się Dominika Ostałowska, została poprowadzona zbyt linearnie a scena „egzorcyzmów”  przeprowadzanych na Lei, przypomina niekiedy kadry z filmu Egzorcyzmy Emily Rose. O ile w filmie wydają się być one realistyczne i uzasadnione, o tyle w Dybuku raczej karykaturlne. Reżyserka skupiła się bardziej na fizyczności Lei, co sprawia wrażenie dość prześmiewcze i przekłamane, ponieważ aspekt połączenia się dusz niedoszłych kochanków zostaje zbagatelizowany.
            O ile w/w zarzut można usprawiedliwić interpretacją Holland, kolejny o jakim powiem jest niewybaczalny. Scena kiedy Lea jest w Bożnicy i dotyka Świętych Ksiąg. Kobiety
w Bożnicach mogły przebywać jedynie na babińcu, a o dotykaniu Świętych Ksiąg nie mogło być mowy. Dodatkowo należy zaznaczyć, że w momencie kiedy Lea otwiera jedną z nich, robi to w sposób niepoprawny. Święte Księgi Judaizmu są pisane w języku hebrajskim, który pisany jest od strony prawej do strony lewej, a co za tym idzie należy owe Księgi otwierać „od tyłu”. Lea niestety tego robi to „po polsku”.
            Nie będę wyliczała wszystkich błędów merytorycznych, ponieważ nie o to mi chodzi. Pragnę jedynie powiedzieć, że pomimo imponującej scenografii i kostiumów Dybuk Holland jest nazbyt polski. W pewien sposób być może odzwierciedla żydowska przestrzeń dwudziestolecia międzywojennego, jednak błędy merytoryczne popełnione przez reżyserkę odbierają mu klimat. Niestety nie podołała ona zadaniu jakie sobie postawiła.
            W przywołanych przeze mnie na początku słowach czytamy, że inscenizacja ta jest poniekąd edukacyjna. Niewątpliwie tak. Jednak ja widzę w nim inną lekcję: aby zrobić dobry spektakl dotyczący innej kultury należy tę kulturę poznać od podszewki. Scenografia oraz kostiumy być może przywołują tamtejszą przestrzeń, jednak nie odzwierciedlają ducha, którego tworzyli ludzie, a który został bezpowrotnie zniszczony…


[1] http://www.e-teatr.pl/en/artykuly/170736.html. Dostęp z dnia: 11.05.2014 rok.
[2] J.w. Dostęp z dnia: 11.05.2014 rok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz