Bronisław Wrocławski, Teatr Stary, Lublin
/A. Wolszczak/
Jest to monodram Bronisława Wrocławskiego według tekstu
Erica Bogosiana. Autor w ironiczny sposób portretuje ludzi o różnym statusie
społecznym i materialnym. Czyniąc z pieniędzy, seksu, narkotyków współczesne
fetysze.
Pierwszy raz widziałam spektakl tego artysty. Dzieło, które
moi znajomi zachwalali, mnie zawiodło. Podczas trwania miałam odczucie, że
aktor sili się na bycie kontrowersyjnym i szalonym. Nie ujrzałam w nim do końca
prawdy, której poszukuje w każdym spektaklu. Poruszane były dość banalne
tematy.
W niektórych momentach czułam się jak na dobrym, szkolnym kabarecie, (co nie powinno mieć miejsca). Pozytywną stroną widowiska była prosta kompozycja i scenografia. Muzyka nadawała charakteru i współgrała z całością. Widoczny był też długoletni warsztat teatralny aktora, dzięki czemu ten spektakl się obronił.
W niektórych momentach czułam się jak na dobrym, szkolnym kabarecie, (co nie powinno mieć miejsca). Pozytywną stroną widowiska była prosta kompozycja i scenografia. Muzyka nadawała charakteru i współgrała z całością. Widoczny był też długoletni warsztat teatralny aktora, dzięki czemu ten spektakl się obronił.
Jeśli miałabym pójść
ponownie na ten monodram to tylko po to, aby zobaczyć jak bardzo się różni od
poprzedniego i czy rodzi się za każdym razem od nowa we wnętrzu Wrocławskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz