/Agnieszka Gorczyńska/
Idąc
do teatru w okolicy Dnia Dziecka trzeba się spodziewać spektaklu nastawionego
na młodszego odbiorcę. Tak też po części było w tym przypadku. Piszę po części,
gdyż reżyser zostawił parę ‘smaczków’ dla rodzica. Niestety próbował przy nich
zejść do poziomu przeciętnego rodzica, a może nawet trochę mniej niż
przeciętnego, do szarego tłumu goniącego za popkulturą. Tylko czy taki rodzic
zabierze swoje dziecko do teatru? Jest to mało prawdopodobne. Na spektaklu
popołudniowym, lub wczesno wieczornym dla niektórych, publiczność składała się
w raczej większej części z osób starszych, które niektórych odniesień nie
wyłapały lub nie do końca rozumiały. Jednak to starsza część publiczności
cieszyła się nawet bardziej od obecnych dzieci, które były nadzwyczaj ciche jak
na te grupy wiekowe co zapewne zawdzięczamy kostiumom.