otyczne, które również dla mnie są bardzo ważne.
Przedstawienie
to po raz pierwszy zobaczyłam w teatrze telewizji, o ile sobie przypominam
emisja spektaklu odbyła się z okazji dnia niepodległości mniej więcej dwa lata
temu, a dla jego przypomnienia obejrzałam ten spektakl po raz kolejny na
youtube kilka dni temu.
Scenarzystą
spektaklu był Wojciech Tomczyk, Muzykę skomponował Paweł Szymański, spektakl
jest w typie dramaty filmowego, premiera spektaklu odbyła się 22 stycznia 2007
roku na Scenie Faktu Teatru Telewizji i został on zagrany w języku polskim.
Sztuka
ukazuje zdarzenia , które rozegrały się pod koniec II Wojny Światowej na
przełomie roku 1945 / 1946r. kiedy to władze w drugiej RP. Przejął Związek
Radziecki ustanawiając nad Polską władzę komunistyczną.
Władze
te podporządkowane Rosji postanowili zlikwidować wszystkich przeciwników nowego
porządku, między innymi Armię Krajową, Kościół Katolicki oraz tych wszystkich
partyzantów, którzy ukrywali się po lasach i stawiali im zbrojny opór.
Główna
bohaterka Danuta Siedzikówna urodziła się w Guszczewinie 3 września 1928
mieszkała w Narewce na Podlasiu i pracowała jako kancelistka w służbie leśnej,
była córką Eugenii z Tymińskich herbu Prus III, zamordowanej przez gestapo i
Wacława Siedzika, leśniczego który był żołnierzem w armii Andersa, zmarł w
Teheranie w 1043 roku, miała dwie siostry i babcię która się nimi opiekowała.
Po
zamordowaniu przez gestapo jej matki, razem z siostrą Wiesławą wstąpiła do AK
(przysięgę złożyła w grudniu 1943 lub na początku 1944), gdzie odbyła szkolenie
medyczne.
W
czerwcu 1945 aresztowana za współpracę z antykomunistycznym podziemiem przez
grupę NKWD, Została uwolniona z konwoju przez operujący na tym terenie patrol
wileńskiej AK Stanisława Wołoncieja „Konusa” (podkomendnych „Łupaszki”),
następnie jako sanitariuszka podjęła służbę w oddziale „Konusa”, a potem w
szwadronach por. Jana Mazura „Piasta” i por. Mariana Plucińskiego „Mścisława”.
Po
śmierci „Żelaznego”, zabitego podczas obławy UB 28 czerwca 1946, została wysłana
przez jego następcę, ppor. Olgierda Christę „Leszka” po zaopatrzenie medyczne
do Gdańska. Tam, rankiem 20 lipca 1946, w mieszkaniu przy ul. Wróblewskiego 7
we Wrzeszczu, w jednym z lokali kontaktowych V Brygady Wileńskiej, których
adres zdradziła ujęta wcześniej przez bezpiekę Regina Żylińska-Mordas,
łączniczka Szendzielarza, która poszła na współpracę z UB, „Inka” została
aresztowana.
Została
skazana na śmierć 3 sierpnia przez sąd kierowany przez mjr. Adama Gajewskiego i
zastrzelona wraz z Feliksem Selmanowiczem pseudonim „Zagończyk” przez dowódcę
plutonu egzekucyjnego ppor. Franciszka Stawickiego 28 sierpnia 1946 wraz z
Feliksem Selmanowiczem ps. „Zagończyk”, w więzieniu w Gdańsku.
Mimo,
że w plutonie egzekucyjnym było dziesięć osób i żołnierze stali w odległości
trzech metrów od skazanych, Inka była tylko draśnięta. Egzekucji dokończył
Stawicki.
Po mimo tego, że Inka była bita i torturowana nie powiedziała co mogłoby obciążać ludzi z Armii Krajowej, została ona obciążona fałszywymi zarzutami ludzi z UB.
Po mimo tego, że Inka była bita i torturowana nie powiedziała co mogłoby obciążać ludzi z Armii Krajowej, została ona obciążona fałszywymi zarzutami ludzi z UB.
Oskarżenie
było całkowicie absurdalne. Ince zarzucono osobisty udział w zastrzeleniu
funkcjonariuszy UB i MO podczas starcia koło miejscowości Podjazdy z oddziałem
Łupaszki, a nawet wydawania rozkazów, pomimo że była jedynie sanitariuszką
oddziału. Nie brano pod uwagę nawet jej wieku (była nieletnia) a nawet sąd
uznał ten fakt jako okoliczność obciążającą. Rozbieżności w zakresie jej
udziału w starciu pomiędzy partyzantami a UB i MO pojawiły się zresztą w
zeznaniach samych milicjantów. Jedni zeznawali, że Inka strzelała i wydawała
rozkazy, a inni, że nie. Jeden z milicjantów przyznał nawet, że Inka udzieliła
mu pierwszej pomocy, gdy został ranny. Ostatecznie nawet stalinowski sąd
stwierdził, że Inka nie brała bezpośredniego udziału w zabójstwach.
Mimo
to wymierzył jej karę śmierci.
W
dokumentach zachowanych w archiwum IPN znajduje się „Prośba o łaskę” do
„Obywatela Prezydenta”, czyli Bolesława Bieruta, napisana 3 sierpnia 1946 r.
Została zredagowana przez obrońcę „Inki” z urzędu, Jana Chmielowskiego. Pisana
jest w pierwszej osobie („Ja, Danuta Siedzikówna”). Nie została jednak
podpisana przez „Inkę”, tylko przez Chmielowskiego. „Inka” odmówiła, ponieważ w
tekście Chmielowski pisał o jej kolegach z oddziału jako o „bandzie”. W grypsie
do sióstr Mikołajewskich z Gdańska, krótko przed śmiercią, „Inka” napisała:
Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się, jak trzeba. Po śmierci rodziców
babcia była jej szczególnie bliska, opiekowała się jej siostrami: Wiesią i
Irenką.
Żaden
z jej oprawców nie został ukarany.
W
roku 2006 Danuta Siedzikówna została zrehabilitowana i pośmiertnie uhonorowana
Krzyżem Komandorskim Orderu Orła Białego a jej imieniem nazywane są szkoły,
parki i stawiane są na jej cześć pomniki.
Osobiście
Inka bardzo mi zaimponowała, ponieważ mimo rozlicznych tortur i poniżeń
dochowała wierności przysiędze i wolała sama zginąć niż pozwolić by UB i NKWD
skrzywdziło innych, jej ostatnie słowa to „NIECH ŻYJE POLSKA” oraz „NIECH ŻYJE
ŁUPASZKO”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz