/Anna Krupa/
„Żyda
traktuje się jak psa – można go psem nazwać, kopnąć, opluć”. Tak wygląda
podłoże społeczne, na którym rozgrywa się akcja Kupca weneckiego w reżyserii
Pawła Łysaka.
Nietolerancja
wobec Żydów jest powszechnym zjawiskiem. Prawo nakazuje im żyć w getcie
zamykanym o zmierzchu. Muszą nosić charakterystyczne
elementy stroju. Pozbawieni prawa uprawiania ziemi trudnią się lichwą potępianą
przez chrześcijan. Wbrew pierwszym skojarzeniom nie jest to opis sytuacji
narodu żydowskiego na terenach Polski w czasie II wojny światowej – jest to
Wenecja z 1596 roku. Lecz owa Wenecja przeniesiona na teren Lubelski nie wydaje
się odległym miastem – wydaje się miastem bliskim, rodzimym.
Sceny
komiczne z tragicznymi przeplatają się w spektaklu nieustannie. Godną uwagi
jest jedna ze scen początkowych, w której Książę Marokański (Tomasz Bielawiec)
w sposób sympatycznie dziwaczny prezentuje swoją osobę Porcji (Marcie Ledwoń),
Neryssie (Halszce Lehman) i Stefanowi (Przemysławowi Gąsiorowicz). Komizm
sytuacyjny przeplata się również ze słownym – przykładem jest chociażby scena,
kiedy Laneclot Gobbo (Daniel Dobosz) rezygnując z pracy u Żyda tłumaczy się
jego córce Jessice (Marcie Sroce), że odchodzi ze smutkiem i „rozpływa się we łzach
jak ściana płaczu”, ale nie może zostać. Jednak oprócz takich pozytywnych w
swym wydźwięku wypowiedzi odnaleźć można komizm cierpki, pełen pogardy –
„lepszy rydz niż Żyd” słyszymy z ust Lancelota.
Na
scenie rozgrywają się również tragiczne i do głębi przejmujące wydarzenia.
Pierwszym z tego typu jest scena, kiedy Szajlok rozdzierając swe szaty z
rozpaczą mówi „Czy Żyd nie ma oczu? Czy Żyd nie ma rąk, twarzy, narządów,
zmysłów, uczuć, namiętności? Czy kiedy nas kaleczycie – nie krwawimy? Czy kiedy
nas łaskoczecie – nie śmiejemy się?”. Na koniec tego monologu padają gorzkie
słowa w stronę chrześcijan, że całe zło jakie ma w sobie jest od nich. Gra
Janusza Łagodzińskiego, szczególnie w tej scenie, załguje na uznanie. Jego
przekaz żalu i rozpaczy Szajloka porusza do głębi – wyrywające się jakby z
bólem serca słowa, głośny oddech żalu i przygniecione ciężarem trosk
przygarbione ciało chudego, starego człowieka przemawiają swoim własnym
językiem. Pełne dramatyzmu są również sceny podpalenia domu rodzinnego przez
Jessicę oraz jedna ze scen końcowych, w których ona, jej kochanek Lorenco
(Paweł Kos) oraz Lancelot zaciągają się fajką wodną i miotają się po scenie
krzycząc.
Na
wyróżnienie zasługuje warstwa dźwiękowa spektaklu. Kiedy Jessica podpala dom
ojca słychać smutną żydowską melodię, która w pełni oddaje albo wręcz tworzy
mroczny nastrój tej sceny. Kiedy pojawia się Porcja, Naryssa i Stefano słyszymy
orientalne dźwięki, które tworzą jednolitą całość razem z ich barwnymi
strojami. Pod koniec spektaklu, kiedy Jessica, Lorenco oraz Lancelot zaciągają
się fajką wodną i biegają po scenie – ich przeciągłe krzyki przeplatają się z
pogodną orientalną piosenką ukazując jakby przeciwieństwa komiczności i
tragizmu całego spektaklu.
Nie
tylko w warstwie dźwiękowej można jednak zauważyć te kontrasty znaczeniowe –
widać je również w strojach. Mamy pokazane jakby dwa światy. Jeden to szary
świat chrześcijan i Żydów, ich stroje są szare, siwe, białe, czarne, granatowe
– ogólnie stonowane. Drugi świat to świat Porcji, Naryssy i Stafano pełen
jaskrawych kolorów – czerwieni, żółci, złota, zieleni. Ponadto obraz tego
barwnego świata dopełnia odurzający, słodki zapach kadzidełek i palonego
cygara. Jeden świat jest jakby rzeczywistością – drugi zaś bajką. Ostateczne te
światy się łączą przez małżeństwa Bassania (Wociecha Rusina) i Porcji oraz
Gracyana i Neryssy. Tak samo jak łączy się w jedno tragizm i komizm obecny w
tym spektaklu.
Reżyser
Paweł Łysak zaproponował widzom sztukę trudną w swej tematyce w podwójnym tego
słowa znaczeniu. Po pierwsze ze względu na ukazanie Żydów w złym świetle, co
obecnie jest uznawane za antysemityzm. Treść jaką niesie ten spektakl jest
jednak bardzo prawdziwa – czemu się bać prawdy, że Żyd może być okrutny i
mściwy. Ostatecznie w spektaklu to Żyd pada ofiarą braku miłosierdzia
chrześcijanina, lecz czy Szajlok postępował szlachetnie wobec Antonia? Nie! Nie
da się zrobić podziału na białych i czarnych, dobrych i złych. Ani Żyd, ani
chrześcijanin ukazany w tym spektaklu nie postępował szlachetnie. Drugim ważnym
współczesnym zagadnieniem podjętym w sztuce jest obraz miłości hetero- i
homoseksualnej. Na scenie widzimy całujące się kobiety i miłość mężczyzn.
Ostatecznie miłość damsko-męska okazuje się niewierna i w scenie ostatniej
widzimy triumfującą miłość homoseksualną.
Kupiec
wenecki Pawła Łysaka ma wiele płaszczyzn znaczeniowych ubranych w ciekawą formę
oddziaływującą praktycznie na wszystkie zmysły. Pomimo tego, że od XVI wieku
wiele się zmieniło w kulturze europejskiej, to ten spektakl i jego aktualność
jest dowodem nieprzemijających oraz wciąż aktualnych problemów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz