/Daniel Patrejko/
Spektakl
„Śmierć rotmistrza Pileckiego” został zrealizowany w ramach Teatru Telewizji
przez Ryszarda Bugajskiego w 2006 roku. Choć od jego premiery (15.05.2006)
minęło już prawie osiem lat, w mojej opinii
pozostaje on nadal ciekawy i aktualny.
Akcja spektaklu opowiada o (poza rozmową z gen. Andersem w prologu) najcięższym okresie w życiu rotmistrza Pileckiego – mordzie sądowym dokonanym na Pileckim w PRL. Bugajski w sposób poruszający ukazuje jak ludowa władza zamieniała sprawiedliwość w farsę. Pilecki zostaje poddany okrutnemu śledztwu z zastosowaniem tortur fizycznych i psychicznych, które ma dostarczyć władzy ludowej dowodów na winę jego i innych żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego. Wymuszone w ten sposób zeznania zostają przedłożone na sali sądowej, gdzie skarżonym udziela się głosu, ale jeśli zechcą zmienić zeznania albo poskarżyć się na coś głos zostaje im zabrany, a w protokole umieszczane są zeznania ze śledztwa. W procesie nawet obrońcy stoją po stronie władzy ludowej, przepraszając za niezgodne z wytycznymi władzy zeznania swoich klientów.
Na
uwagę zasługuje również dobra gra aktorska zwłaszcza Marka Probosza, który
zagrał tytułowego rotmistrza oraz Marka Kality jako stalinowskiego sędziego i
Jacka Rozenka w roli ubeka – Józefa Różańskiego.
Spektakl
Bugajskiego ma także wymiar uniwersalny, w którym jest dziś jak najbardziej
aktualny. Przedstawiając historię jednego rotmistrza ukazuje dramat całego
polskiego podziemia niepodległościowego, którego członkowie po wojnie w czasie
drugiej okupacji, byli niemiłosiernie zwalczani przez władzę ludową,
stygmatyzowani (wyzywani od karłów reakcji do leśnych bandytów) i w końcu
rugowani z pamięci przyszłych pokoleń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz