Spotkanie z Agnieszką Korytkowską-Mazur
/W. Puszkar/
Warsztaty
teatralne, wyjście poza teorię, ciągnące się wykłady, odrobina praktyki.
Spotkania z ludźmi całkowicie pochłoniętymi światem sztuki. Wreszcie rozmowa z
osobą nie tyle zajmującą się w jakimś stopniu kulturą, ale wsiąknięta wręcz w
jej najwspanialszą dziedzinę - teatr. Spotkanie z reżyserką
"Płatonowa" Agnieszką Korytkowską - Mazur. Miejsce warsztatów
najlepsze z możliwych, oddające klimat sztuki
- centrum Teatru Osterwy w Lublinie, scena teatralna. Wszystko pasuje tu
idealnie, sprawia, że można przenieść się w ten wyjątkowy świat. Czerwone
obicia foteli, zapach unoszący się w powietrzu, wielka scena a na niej
pozostałe rekwizyty aktorów, którzy już za chwilę porzucą swoje prawdziwe
życie, by wcielić się w najbardziej niesamowite postacie. Cała ta otoczka
doprowadza do tego, że zapominamy przez chwilę, że coś jeszcze istnieje poza
teatrem. Zapominamy o zwykłych zajęciach na uczelni. Zapominamy o
przytłaczających kolokwiach, o sprawach najzwyklejszych, które zajmują większą
część naszego życia.
Spotkanie
z panią Agnieszką Korytkowską - Mazur, myślę zmieniło w dużym stopniu moje patrzenie na teatr i pojmowanie tej
sztuki. Jak sama powiedziała jest to coś w co można całkowicie wsiąknąć. Teatr
staje się kochankiem, nieodłącznym towarzyszem, miłością. Praca reżyserki
pochłania niemal cały dzień. Pani Korytkowska - Mazur opowiedziała o tym, że
czasami wracając po ośmiu godzinach pracy nad spektaklem zagląda ludziom w okna
i zastanawia się co jest w tej pracy takiego ważnego. Przecież poza teatrem
toczy się prawdziwe życie. Ludzie chodzą do pracy, płacą rachunki, jedzą,
chorują, leczą się. Żyją zwykłym, ale istotnym, normalnym życiem. A praca
reżyserki polega na stworzeniu tego świata, który nie istnieje naprawdę.
Najpierw się uczymy, zdobywamy zawód, jemy śniadanie, chodzimy do lekarzy, odwiedzamy najbliższych,
a dopiero później gdzieś tam na tej liście jest teatr. Teatr bez którego
właściwie można żyć. Teatr, który na dłuższą metę nie jest nikomu potrzebny.
Teatr, który dla niektórych ludzi staję się jednak największą miłością.
Spotkanie z reżyserką "Płatonowa" okazało się bardzo dla mnie
inspirujące. Opowiedziała o tym, że z każdego spektaklu można dowiedzieć się
czegoś o jego twórcy. Nie musi być to autobiografia, ponieważ każdy reżyser
oddaje w swoim dziele jakąś cząstkę siebie samego. Oddaje coś co jest w jego
głowie. Przelewa własne uczucia, pragnienia, myśli, które zajmują jego wnętrze.
Myślę dlatego, że praca reżysera jest niesamowita. Staje się pewnego rodzaju
misją, chęcią przekazania widzom swojej wizji świata. Pani reżyser zachęcała
jednak do tego, by jeżeli kiedykolwiek miało się wątpliwości co do przyszłości
teatralnej, próbować czegoś innego. Trzeba robić wiele rzeczy, żeby w końcu
wybrać tą dla nas właściwą. I jeśli nurtuje nas coś innego należy się tego
dotknąć, spróbować, bo jeśli zdecydujemy się wejść zawodowo w teatr to już
nigdy się z niego nie uwolnimy. Wiąże się to z szeregiem wyrzeczeń, pochłonięciem
ogromnej ilości czasu, ale przede wszystkim z całkowitym oddaniem siebie samego
dla sztuki.
Uważam,
że spotkanie to było inspirujące nie ze względu na to, że dowiedzieliśmy się na
czym dokładnie polega praca reżysera, ale na czym polega jego misja. Zawód ten
wiąże się przede wszystkim z głęboką wrażliwością. Myślę, że te warsztaty
teatralne były najlepsze ze wszystkich dotychczasowych. Spotkanie z panią
Korytkowską - Mazur szalenie mnie zainteresowało i zainspirowało przede
wszystkim do tego, by jeszcze bardziej poszerzać swoje zamiłowania w tym
kierunku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz