czwartek, 15 listopada 2012

Teatr – świat, który nie istnieje. Świat bez którego nie potrafię istnieć.

Spotkanie z Agnieszką Korytkowską-Mazur

/W. Puszkar/


            Warsztaty teatralne, wyjście poza teorię, ciągnące się wykłady, odrobina praktyki. Spotkania z ludźmi całkowicie pochłoniętymi światem sztuki. Wreszcie rozmowa z osobą nie tyle zajmującą się w jakimś stopniu kulturą, ale wsiąknięta wręcz w jej najwspanialszą dziedzinę - teatr. Spotkanie z reżyserką "Płatonowa" Agnieszką Korytkowską - Mazur. Miejsce warsztatów najlepsze z możliwych, oddające klimat sztuki  - centrum Teatru Osterwy w Lublinie, scena teatralna. Wszystko pasuje tu idealnie, sprawia, że można przenieść się w ten wyjątkowy świat. Czerwone obicia foteli, zapach unoszący się w powietrzu, wielka scena a na niej pozostałe rekwizyty aktorów, którzy już za chwilę porzucą swoje prawdziwe życie, by wcielić się w najbardziej niesamowite postacie. Cała ta otoczka doprowadza do tego, że zapominamy przez chwilę, że coś jeszcze istnieje poza teatrem. Zapominamy o zwykłych zajęciach na uczelni. Zapominamy o przytłaczających kolokwiach, o sprawach najzwyklejszych, które zajmują większą część naszego życia.
            Spotkanie z panią Agnieszką Korytkowską - Mazur, myślę zmieniło w dużym stopniu  moje patrzenie na teatr i pojmowanie tej sztuki. Jak sama powiedziała jest to coś w co można całkowicie wsiąknąć. Teatr staje się kochankiem, nieodłącznym towarzyszem, miłością. Praca reżyserki pochłania niemal cały dzień. Pani Korytkowska - Mazur opowiedziała o tym, że czasami wracając po ośmiu godzinach pracy nad spektaklem zagląda ludziom w okna i zastanawia się co jest w tej pracy takiego ważnego. Przecież poza teatrem toczy się prawdziwe życie. Ludzie chodzą do pracy, płacą rachunki, jedzą, chorują, leczą się. Żyją zwykłym, ale istotnym, normalnym życiem. A praca reżyserki polega na stworzeniu tego świata, który nie istnieje naprawdę. Najpierw się uczymy, zdobywamy zawód, jemy śniadanie,  chodzimy do lekarzy, odwiedzamy najbliższych, a dopiero później gdzieś tam na tej liście jest teatr. Teatr bez którego właściwie można żyć. Teatr, który na dłuższą metę nie jest nikomu potrzebny. Teatr, który dla niektórych ludzi staję się jednak największą miłością. Spotkanie z reżyserką "Płatonowa" okazało się bardzo dla mnie inspirujące. Opowiedziała o tym, że z każdego spektaklu można dowiedzieć się czegoś o jego twórcy. Nie musi być to autobiografia, ponieważ każdy reżyser oddaje w swoim dziele jakąś cząstkę siebie samego. Oddaje coś co jest w jego głowie. Przelewa własne uczucia, pragnienia, myśli, które zajmują jego wnętrze. Myślę dlatego, że praca reżysera jest niesamowita. Staje się pewnego rodzaju misją, chęcią przekazania widzom swojej wizji świata. Pani reżyser zachęcała jednak do tego, by jeżeli kiedykolwiek miało się wątpliwości co do przyszłości teatralnej, próbować czegoś innego. Trzeba robić wiele rzeczy, żeby w końcu wybrać tą dla nas właściwą. I jeśli nurtuje nas coś innego należy się tego dotknąć, spróbować, bo jeśli zdecydujemy się wejść zawodowo w teatr to już nigdy się z niego nie uwolnimy. Wiąże się to z szeregiem wyrzeczeń, pochłonięciem ogromnej ilości czasu, ale przede wszystkim z całkowitym oddaniem siebie samego dla sztuki.
            Uważam, że spotkanie to było inspirujące nie ze względu na to, że dowiedzieliśmy się na czym dokładnie polega praca reżysera, ale na czym polega jego misja. Zawód ten wiąże się przede wszystkim z głęboką wrażliwością. Myślę, że te warsztaty teatralne były najlepsze ze wszystkich dotychczasowych. Spotkanie z panią Korytkowską - Mazur szalenie mnie zainteresowało i zainspirowało przede wszystkim do tego, by jeszcze bardziej poszerzać swoje zamiłowania w tym kierunku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz