poniedziałek, 13 stycznia 2014

Antygona



 „Antygona w Nowym Yorku” w reżyserii Kazimierza Kutza
/Gabriela Flis/
 Zdecydowałam się obejrzeć ten spektakl tylko ze względu na intrygujacy tytuł który wydał mi się w pewien sposób niedorzeczny. Spektakl telewizyjny 1994 był wyreżyserowany przez Kazimierza Kutza natomiast autorem sztuki jest Janusz Głowacki. W przedstawieniu wystapiła tylko piątka aktorów: Anna Dymna jako Anita, Jerzy Trela jako Sasza, Jan Peszek zagrał Pchełkę, Jerzy Grałek wcielił się w rolę Policjanta, a  Ryszard Jasiński doskonale oddał grą aktorska Johnego, a właściwie jego zwłoki. Przedstawienie ukazuje historię kilku bezdomnych ludzi, którzy na swój dom wybrali nowojorski Central Park, a przy ich beznadziejnej ludzkiej egzystencji utrzymywały ich wielkie marzenia, ideały, ambicje. Każda z ukazywanych postaci miała w życiu jakiś cel, który starała się osiągnąć oraz historię swojego życia, która doprowadziła ich do miejsca w jakim się znaleźli. W trakcie sztuki parę razy Policjant wygłasza swój monolog o bezdomnych i radzeniu sobie z nimi.

Nawet Ci którzy nie czytali dzieła Sofoklesa znajdą analogię między Antygoną a Anitą, choćby w imionach. Tym dwóm bohaterkom zależało na tym samym- by wyprawić godny pochówek osobom które kochały, Antygona swemu bratu poległemu na bitwie, natomiast Anita, Johnemu, który był jej ukochanym. Wynajeła więc Saszę i Pchełkę by wykradli ciało Johnego za niecałe 20 dolarów. Ci oczywiście zgodzili się.
W kwestii teatru jest bardzo wybredną osobą. Im bardziej gra aktorska odbiega od zachwania ludzkiego tym bardziej mi się nie przypada mi do gustu i wpędza mnie w zażenowanie. Tutaj tak nie było. Aktorzy zachowywali sie naturalnie jakby rzeczywiście byli tymi których grali. Dialogi były często komediowe i towarzyszyły im wylgaryzmy. Słowa niestosowne w sztuce nie sprawiały że była ona wulgarna tylko bliższa społeczeństwu i naturalnemu zachowaniu. Również liczba aktorów na scenie działała na plus ponieważ nie było elementów zamieszania i można nad każdą z postaci zastanowić się dłużej.
Mimo dużej dawki humoru to nadal jest historia nieszczęsliwych ludzi którzy nie mają nic prócz samych siebie. Wyjechali z rodzinnych domów do Ameryki w poszukiwaniu lepszego życia, a tak naprawdę stracili wszystko i ich losy kończa się tragicznie. To daje do myślenia, ponieważ to nie jest tylko sztuka wystawiana w teatrze, ale sytuacje które dzieją sie obok nas. Wszyscy gdzieś pędzą w poszukiwaniu lepszego jutra zapominając o tym co dzieje się teraz, tak jak bohaterzy sztuki których lepsze jutro nigdy nie nadeszło.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz