/Kinga Kufel/
W 1995 roku
Teatr Telewizji przedstawił adaptację dramatu Sławomira Mrożka pt. Emigranci w
reżyserii Kazimierza Kutza. Pomimo tego, iż akcja ogranicza się do dialogu
dwóch osób, nie jest to nudna i niczym niepociągająca sztuka. Dzieje się tak
zapewne za sprawą odtwórców głównych ról tj. Marka Kondrata i Zbigniewa
Zamachowskiego.
Pierwszy z nich
wcielił się w postać AA, czyli wykształconego i niezrozumiałego przez gmin
inteligenta. Jego niezwykły sposób gry przekonuje nas niemalże do utożsamiania
się aktora z poglądami postaci. Uważając się za człowieka należącego do
społeczeństwa postkonsumpcyjnego szuka duchowej wolności. Ta postać nie byłaby
tak wyrazista gdyby nie obecność antagonisty XX. Kondrat podkreśla różnice
między bohaterami nie tylko poprzez wyrażane poglądy, ale przede wszystkim
przez niezwykle wyrazistą manierę teatralną, co dodaje postaci charakteru. XX
zaś to skąpy, naiwny, marzący o wolności materialnej robotnik cechujący się
prostym językiem, który tęskni za krajem i rodziną. Jest on przykładem
idealnego niewolnika, którego mógłby opisać AA. Kutz nie starał się
skonkretyzować czasu i przestrzeni w sztuce. Nie widać tu też żadnych aluzji
politycznych, co razem z brakiem imion bohaterów nadaje pewnego uniwersalizmu.
Ważna jest również wykorzystana w sztuce
scenografia. Reżyser skrupulatnie trzyma się wskazówek Mrożka, który konkretnie
i szczegółowo opisuje przestrzeń w swoim tekście. Obdrapane ściany, proste
meble, goła żarówka, niski sufit – wszystko to kojarzy się AA z
„bebechami”. Obraz kapiącego
kranu, który rozpoczyna i kończy inscenizację nadając mu budowę klamrową,
symbolizuje być może nudną, leniwą codzienność, która nie wnosi nic na temat
sytuacji człowieka.
Kazimierz Kutz wiernie odtwarza
sztukę Sławomira Mrożka nie ingerując w fabułę czy scenografię. Aktorzy jednak
świetnie ukazują żyjącego złudzeniami przedstawiciela ludu i inteligencji. Dlatego
też uważam, że jest to ciekawa i warta obejrzenia sztuka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz