wtorek, 21 stycznia 2014

O scenografii.



„Książę i żebrak”, Teatr im. J. Osterwy, Lublin
/Katarzyna Kędzior/
            Spektakl familijny „Książe i żebrak” oparty na podstawie powieści Marka Twaina, przygotowany został przez aktorów Teatru im. Juliusza Osterwy w Lublinie. Wyreżyserowaniem zajął się Paweł Aigner, muzykę skomponował Piotr Klimek, kostiumy wykonała Zofia de Ines, natomiast scenografię stworzył Pavel Hubicka.
            Powieść Twaina rozgrywa się w XVI- wiecznym Londynie. Opowiada perypetię dwóch chłopców, bardzo podobnych do siebie, którzy postanawiają zamienić się rolami pełnionymi w społeczeństwie. Motywuje ich chęć zasmakowania życia zupełnie innego, niż to, którego dotychczas doświadczyli. W konsekwencji dziedzic tronu księcia Walii Edward wciela się w żebraka Toma Canty’ego i na odwrót.
            Z uwagi na to, że przedstawienie kierowane jest do widzów o szerokim przedziale wiekowym- dla dorosłych i dzieci, w każdym wieku- musiano zastosować odpowiednią scenografię.
            Pavel Hubicka ruchomą scenografię, umieszczaną na polu gry wypełnił przeszklonymi okiennicami. Uwieńczył ją obszernymi białymi wrotami, za którymi znikały i pojawiały się postacie. Kolorystyka bieli tej ściany odznaczała się przepychem i czystością, a drzwi z desek, na pozór stare i poniszczone, imitowały drogi antyk, na którego kupno mogły pozwolić sobie tylko wyższe sfery. W niektórych okiennicach zainstalowano portrety przodków rodu królewskiego, które urozmaicały przestrzeń. Jak na arystokratyczne pochodzenie przystało podłoga wyłożona została czerwonym, niestety tylko linoleum, a nie dywanem, co nie wyglądało zbyt korzystnie. Patrząc na nią przychodziła jedynie na myśl podłoga z klubu nocnego. Rzucająca się w oczy- z lewej strony, wysunięta do widzów zbroja, została umieszczona w ten sposób celowo, ponieważ brała udział w budowaniu konfliktu- ukrywała przez długi czas pieczęć królewską. Ten z mężczyzn, który powiedział gdzie znajduję się pieczęć został rozpoznany jako prawdziwy książę.
Król zamiast tronu, pojawiał się na współczesnym łóżku szpitalnym, którym operowali jego poddani. Wskazywało to na podeszły wiek bohatera, co wcale nie przeszkadzało mu wykonywać fikołków i spektakularnych omdleń, odbieranych jako ostatnie tchnienia.
Aktorzy w czasie gry korzystali także ze schodków, które prowadziły na scenę, oraz przejścia pomiędzy widzami, co uruchamiało interakcję widowni i aktorami.
            W opozycji do wspaniałych wnętrz zamku, a zarazem domu Edwarda została zbudowana skromna posiadłość Toma.  (Na czas ukazania ich małego, ciasnego domku, odsuwana była konstrukcja z okien.) W pomieszczeniu znajdowała się jedynie mała kanapa, na której sypiali wszyscy domownicy. Ich biedę odzwierciedlał zostawiony nieporządek,  na tych kilku metrach kwadratowych. Rekwizytem zapadającym w pamięć, stał się sznur, którym ojciec i babka chłopca obwiązali mu szyję prowadząc go jak psa. Symbolizował on nie tylko odebranie wolność, szansy na wybicie się z otoczenia, ale także wskazywał na głęboką zazdrość najbliższych osób, o jego mądrość i oczytanie. Trzeba zaznaczyć, że odskocznią od brudnej rzeczywistości dla chłopca była książka, która została spalona przez babkę. W momencie apogeum złośliwości najbliższej rodziny Tomka na ratunek pojawił się wóz wędrującej trupy teatralnej, z którą ucieka.
            Scenografia nie zawierała ani krzty symbolizmu. Wszystkie konwencje zostały podane „na tacy”, dlatego koneser nie mógł się nacieszyć tą sztuką. Była to jednak uczta dla młodszych widzów, którzy z aprobatą wchodzili w świat przygód chłopców. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz