środa, 15 stycznia 2014

Pakujemy manatki. Komedia na osiem pogrzebów

Pakujemy manatki, Teatr im. J. Osterwy w Lublinie
/Jakub Bieńkowski/



Tytuł nie bez powodu, ponieważ Pakujemy manatki to rzeczywiście komedia, która jest niczym scena teatralna. Widzowie są świadkami wydarzeń mających miejsce w małej, zapadłej dzielnicy żydowskiej. Umierają po kolei: ojciec rodziny, który do końca nie zrobił, kochający syn (w samym środku zupy!), pragnący odpoczynku i kurażu swej umiłowanej matuli (tylko czemu mamusia wychodzi z luku autobusu jadącego do kurortu po powrocie z sanatorium?!) itd.
Całość okraszona jest niewybrednym, ale smacznym i celnym dowcipem. Satyra drobnomieszczańska? Ależ owszem! Śmiejemy się z zaścianka, jakim mogą być ściany naszych rodzinnych miast.
Wszystko kręci się wokół seksu, pieniędzy i pogoni za zapomnianym szczęściem. Po spektaklu jednak nikt nie wychodzi zaśmiewając się jedynie z celnie dobranych gagów. Dlaczego? Scena teatralna... Widz przecież widzi tylko to, co na niej... Uważniejsi jednak widzą, że pod nią mogą znajdować się rekwizyty, które sprawiają, że dana sztuka w ogóle ruszyła. Drugie dno? Ależ owszem! Co najlepsze, że jest na tyle głębokie, że nie sposób go sięgnąć po pierwszym obejrzeniu sztuki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz