poniedziałek, 13 stycznia 2014

Kuracja



 „Kuracja” Teatru Telewizji
/Marcin Kanadys/
Pewien młody psychiatra, zaraz po zakończeniu studiów, wpada na pomysł przeprowadzenia autorskiego eksperymentu. Postanawia na 3 miesiące zamknąć się w szpitalu psychiatrycznym aby móc lepiej poznać swoich pacjentów. Udając wariata i jednocześnie otoczony przez wariatów zaczyna wątpić w sensowność eksperymentu. Inni pensjonariusze szpitala w niezrozumiały dla niego sposób od razu poznają że jest inny, nie pozwalają się do siebie zbliżyć, główny bohater zaczyna odczuwać coraz większe wyobcowanie. Przeniesiony na inną salę poznaje innego osadzonego psychiatrę, który zaczyna mu wyjaśniać reguły panujące w szpitalu.

Mocna rzecz. Spektakl, wyreżyserowany przez Smarzowskiego na podstawie opowiadania Jacka Głębskiego trwa niecałe 70 minut, przez które reżyser nieustannie męczy widza w wyjątkowy dla siebie sposób. Pomimo, że fabuła produkcji jest dość przewidywalna, Smarzowski udowadnia swój talent do wstrząśnięcia widzem, który do perfekcji doprowadzi w „Weselu” i „Domu Złym”. Widać też upodobanie Smarzowskiego do nietrzeźwej wizji świata, którą tak jak w wymienionych wyżej filmach kreuje alkohol, tak w „Kuracji” z głównymi bohaterami robią to podawane im na siłę psychotropy. Przerażające ukazanie realiów typowo polskiego szpitala psychiatrycznego, podlane surrealistycznym sosem, z typowymi dla Smarzowskiego coraz to bardziej dołującymi zwrotami akcji oraz wtrętami politycznymi. W obrazie występuje także cały wianuszek związanych z reżyserem aktorów - między innymi Bartosz Topa, Marian Dziędziel czy Arkadiusz Jakubik. Wszystkich przyćmiewa jednak rewelacyjny Krzysztof Pieczyński w roli oszalałego psychiatry Krynickiego.
            Spektakl Smarzowskiego o przede wszystkim świetnie wyreżyserowana sztuka. Aktorzy doskonale odnajdują się w swoich rolach i wyjątkowo dobrze udają wariatów. Duże uznanie należy się autorowi powieści, która według mnie może konkurować z „Lotem nad kukułczym gniazdem”. Genialna rola Bartłomieja Topy sprawia, że spektakl ogląda się z rosnącą ciekawością.
Z całą pewnością dla miłośników Wojtka Smarzowskiego jest to seans obowiązkowy. Dla innych może się okazać jedynie dobrym medycznym thrillerem w minimalistycznej formie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz