środa, 15 stycznia 2014

Glany na Glanc



Glany na glanc, Teatr im. Ludwika Solskiego w Tarnowie

/Artur Szarkowicz/
            Tytułowe glany to broń, która posłużyła głównemu bohaterowi do zabójstwa człowieka. Motywem była wrogość wobec odmienności i pobudki neonazistowskie. Duma zabójcy staje w opozycji do przebaczenia udzielonego przez ofiarę przed śmiercią. Właśnie te problemy: ślepe oddanie ideologii, tolerancja i miłość do bliźniego dominują w sztuce kanadyjskiego autora, Davida Gowa.

            Spektakl przenosi widzów do wielokulturowego Toronto, a dokładniej rzecz ujmując – do aresztu, w którym przebywa Mike (Robert Żurek), młody skinhead, zatrzymany za pobicie i spowodowanie śmierci Hindusa. Z urzędu przydzielony zostaje przestępcy adwokat, Daniel (Marek Kępiński), w którego żyłach płynie żydowska krew i który z ledwością toleruje swojego klienta. Chłopak bynajmniej nie odczuwa skruchy, a prawnik, oprócz przygotowania dobrej obrony, stara się uświadomić mu wagę popełnionego przezeń przestępstwa. Po początkowej niechęci Mike podejmuje współpracę, uzmysławiając sobie, że nie tylko odebrał jedno życie, ale że ponadto marnuje drugie.
            Aktorów jest tylko dwóch, co jednak w zupełności wystarcza, pozytywnie wpływając na klimat przedstawienia. Niejednokrotnie widz jest świadkiem ostrych, wulgarnych kłótni, dzięki czemu bohaterowie stają się prawdziwsi, a ich wzajemna wrogość czy obrzydzenie – niemal namacalne. Między scenami dialogów pojawiają się sceny monologów, które – ukazane w sposób ciekawy (oświetlona jest jedynie twarz przemawiającego) – budują klimat i niepokoją. Scenografia z kolei, choć obejmuje jedynie trzy krzesła i stół, dobrze komponuje się z nastrojem odosobnienia na scenie, kierując uwagę widza na psychikę postaci.
            Spektakl stara się przekazać, że nie można ślepo realizować założeń dowolnej ideologii, jako ludzie bowiem zobowiązani jesteśmy do ciągłych refleksji nad swoim postępowaniem, do słuchania własnego sumienia i do samodzielności w myśleniu.

1 komentarz: